O grupie 4 a.m. zrobiło się głośno w trakcie ostatniej FAMY, ogólnopolskiego festiwalu artystycznego, dzięki któremu szerszej publiczności dali się kiedyś poznać m.in. Marek Grechuta i Maryla Rodowicz. W 2014 wygrali też Rock ‘n’ Tur w Turku, a w czerwcu wydali swoją pierwszą płytę – Ageless Melodies.
4 a.m. – to może brzmieć jak paradoks – płynie pod prąd. W czasach zdominowanych przez wszelkiego rodzaju elektroniczne odmiany popu, zespół zdecydował się na powrót do korzeni amerykańskiej muzyki rozrywkowej z początku lat 50. Rockabilly, jedna z pierwszych odmian rock’n’rolla, jest muzyką pokolenia beatników i czasów kontestacji. Wybuchowa mieszanka buntu, seksu i wolności miała w tamtych czasach charakter skandalizujący. W kręgu jej oddziaływania znaleźli się tacy muzycy, jak Elvis Presley, Johnny Cash czy Bitelsi.
Kiedy zespół zgłosił się do nas z prośbą o nakręcenie teledysku do ich świeżo wydanej płyty, natychmiast wydało się naturalne, że należy głęboko sięgnąć do tej pierwotnej idei buntu. I nie tyle epatować skandalem, ile całkiem dosłownie potraktować zawarte w starych tekstach hasła walki o wolność. Wolność jest hasłem łatwo poddającym się uniwersalizacji. Rozumiana jest bez względu na długość czy szerokość geograficzną. Odnosić się może zarówno do zewnętrznych jak i wewnętrznych dążeń każdego człowieka.
Po przesłuchaniu płyty i rozmowach z zespołem nasz wybór szybko padł na Wisdom Seekers, utwór na wielu poziomach reprezentatywny zarówno dla 4 a.m. jak i uprawianej przez nich muzyki. Zanim powstał krótki, kilkustronicowy scenariusz, długo analizowaliśmy tekst piosenki oraz jej szeroki kontekst społeczno-kulturowy. Jednocześnie cały czas kurczowo trzymaliśmy się naszych pierwszych odczuć i wyobrażeń o tym, jak teledysk powinien wyglądać.
Inspiracje czerpaliśmy z życia, literatury, muzyki i filmu. Od początku było jasne, że teledysk musi przyjąć formę filmu krótkometrażowego, z uproszczoną, ale jednak autentyczną i wielowymiarową fabułą. Naszych bohaterów i ich historię osadziliśmy w nieistniejącym, anty-utopijnym świecie bliżej nieokreślonego reżimu totalitarnego, w którym taniec i muzyka są bezwzględnie zakazane. Nad praworządnością społeczeństwa czuwa niedookreślony odpowiednik Wielkiego Brata z Roku 1984 George’a Orwella. Napisany na potrzeby krótkiego intra tekst – cudownie zinterpretowany przez aktora Jacka Zawadzkiego – powstał na podstawie autentycznych i fikcyjnych przekazów o podobnym charakterze.
Filmowo znaleźliśmy się w kręgu oddziaływania niezapomnianego dla nas Footlose z Kevinem Baconem czy Powrotu do przyszłości z Michaelem J. Foxem. Ale m.in. również w niemal paradokumentalnym Nikt nie rozumie perskich kotów irańskiego reżysera Bahmana Ghobadiego. Autentyczną kopalnią wiedzy na temat prześladowań muzyków na przestrzeni dziejów okazała się fantastyczna książka Shoot the Singer! Music Censorship Today Marie Korpe. Z zainteresowaniem śledziliśmy sytuację polityczną państw, w których do dzisiaj muzyka i taniec są zakazane i prześladowane.
W pewnym momencie teledysk – przynajmniej w naszej interpretacji – wychodząc poza wymiar czysto rozrywkowy, stał się swego rodzaju manifestem, w którym jako twórcy łączymy się ze społeczeństwami, którym w ten czy inny sposób ograniczono swobodę muzycznej ekspresji.